sib #16

[kupię sobie samochód ze spoilerami]

1. Monsters (Edwards, 2010). Pretekstowość fabuły aż wali po oczach – pociąg musi nagle, z nie wiadomo jakiego powodu, zawracać, Ona dała Mu paszport więc nie może płynąć statkiem (On został akurat tej nocy okradziony przez laskę, z którą spędził pijacką noc). Ale w wypadku Potworów wcale nie jest to minusem. Po prostu reżyser już w pierwszych minutach mówi nam, że nie chce konkurować ze Stalkerem, Pod Osłoną Nieba i resztą „ambitnego” kina drogi. Chce tylko zrobić fajny muwi. I udaje mu się. Przyjemny wizualnie film drogi z wątkiem romantycznym w tle, kilkoma dreszczami, niepotrzebnym zapętleniem i jedną megackliwą sceną kopulacji elektrycznych kałamarnic, która (niespodzianka!) okazuje się nachalną metaforą uczuć bohaterów. Tak. Miłość jest gigantyczną świecącą kałamarnicą z kosmosu.

Dodaj komentarz